Witamy w Droga Mistrzostwa Szukaj w……
Wprowadź, co chcesz wyszukać i naciśnij Enter.
Teraz zaczynamy.
Zaprawdę witajcie, umiłowani, święci przyjaciele. Zaprawdę witajcie, umiłowane i święte Promienie Światła, lśniące na wieki w Umyśle naszego Ojca, przynoszące to, co jest Miłością, przynoszące to, co jest Światłem, przynoszące to, co jest Mądrością, Pokojem i Prostotą oraz Przebaczeniem.
Tak naprawdę bowiem świat czeka na wasze przebaczenie. Czeka aż zostanie namaszczony przez Umysł Chrystusa, który chce spojrzeć na wszystko, co stworzone, i zapewnić mu przebaczenie. Twój świat bowiem żyje przesiąknięty lękiem. Twój świat pełen jest braci i sióstr udręczonych głębokim poczuciem niegodności i winy. Zasnęli oni i nadal śnią ów złudny sen. Lecz podobnie jak każdy sen, ten również ma moc, by omamić umysł i powstrzymać komórki ciała przed szerzeniem tylko tego, co jest prawdziwe: Światła. Światło zaś jest Miłością. A zatem rozpoczynając ten wieczór, podczas którego chcemy podzielić się tym przesłaniem z wieloma naszymi przyjaciółmi, będziemy mówić o przebaczeniu.
Umiłowani przyjaciele, przebaczenie wymaga łaskawości; łaskawość zaś jest jedynie szerzeniem poprzez formę – poprzez ciało, emocje, poprzez twój dotyk, uśmiech i poprzez błysk w twych oczach – tego, co jest Łaską, już ci ofiarowaną.
Zatem zawsze mądrze jest pamiętać, że jeśli chcesz poznać, czym jest Łaska, to sam ją rozdawaj. A zatem w każdej chwili, gdy chodzisz po swoim świecie i wołasz do mnie i do wielu moich przyjaciół: „Naucz mnie, jaki jest mój cel! Jaka jest moja wyjątkowa i szczególna rola?”, podczas gdy twój umysł próbuje cię nauczyć, że musi być nią jakaś forma służby na zewnątrz ciebie, ja ci powiadam, że twój cel i twoja funkcja są takie same jak moje: być tym, przez kogo Łaska miłującego Boga dawana jest tym, którzy jeszcze śnią brutalny, mroczny i okropny sen o oddzieleniu. Albowiem w owym śnie nie ma niczego poza głęboką wewnętrzną udręką. I ten, kto śni w ten sposób, zachowuje się tak, że niemal każda myśl i każde działanie staje się wołaniem o pomoc i o uzdrowienie – wołaniem, które odbija się od głuchych uszu świata, bo świat wierzy w osąd, a nie w przebaczenie; wierzy w potępienie, a nie w uzdrowienie.
A zatem poznaj dobrze moc, która w tobie mieszka, ponieważ już się przebudziłeś na swoje własne wezwanie. Już zacząłeś odwracać wzrok od snu o oddzieleniu i spoglądać na wielkie Światło, które jaśnieje na wieki i wydaje się jaśnieć z jakiegoś miejsca, z jakiegoś źródła tak bardzo oddalonego od wszystkiego, co znasz i wszystkiego, czym – jak myślisz – jesteś. A jednak to Światło, które widzisz, jest twoim światłem, umieszczonym w tobie przez samego Boga w chwili, gdy po raz pierwszy zacząłeś śnić swą własną wyjątkową wersję snu o oddzieleniu.
Jak więc rozpoznasz to Światło? Nie poprzez szukanie go, lecz poprzez przyzwolenie, by ono działało. A zatem, gdy chodzisz po tym świecie i usiłujesz się dowiedzieć, jaki jest twój cel, skup swą uwagę na prostym fakcie, że jesteś tutaj, aby błogosławić świat poprzez Chrystusowe Wybaczenie. Spójrz zatem łagodnie na wszystko, co widzisz. Naucz się sprowadzać umysł, emocje, a nawet ciało – dopóki ono trwa – do stanu pokoju. Dzięki temu łaskawość Chrystusa będzie mogła płynąć poprzez ciebie niezakłócona, nieograniczona, jaśniejąca w swej radości. I pozwól temu Światłu, aby spoczęło na kimkolwiek, kogo zobaczysz, na czymkolwiek, co zobaczysz: na źdźble trawy, na liściu opadającym z drzewa, na obłoku mknącym po niebie, na spadającym płatku śniegu. Błogosław te rzeczy, albowiem one również wyłoniły się z twego świętego Umysłu. I przenika je to samo Światło, które jest źródłem twojego istnienia.
Świat woła o przebaczenie, a dusza woła o zjednoczenie z Bogiem i przy pomocy tysięcy zawiłych sposobów i technologii szuka drogi do scalenia stworzonego ze stwórcą, umiłowanego i miłującego wielbiciela. Zaprawdę bowiem jesteście wielbicielami Boga i w rzeczywistości nie możecie być niczym innym. Albowiem Bóg nie stwarza czegoś, co Mu się przeciwstawia. A ponieważ jesteś Wielkim Promieniem Światła, jaśniejącym w tym jednym umyśle, to jesteś zarówno tym, którego stworzono, jak i wielbicielem Boga. Twój pokój zaś i spełnienie przyjdą do ciebie w pełni, gdy wytrenujesz swój umysł na nowo, tak aby nie zgadzał się on na żadną inną myśl poza tą, która wyraża radosne, płynące prosto z serca oddanie twemu Stwórcy – nie jako nieugiętemu Panu na zewnątrz ciebie, lecz jako obecności samej Miłości, która zainicjowała ów twórczy proces, dzięki któremu zaistniałeś. A zaistniałeś nie po to, aby cierpieć z powodu rzeczy tego świata, nie po to, aby śnić sen oddzielenia – on nigdy nie był konieczny, a stanowił jedynie chwilowy wybór – lecz po to, aby szerzyć to wszystko, czym jest Bóg.
A zatem jeśli chcesz poznać wolność i pokój, to używaj każdej chwili, aby ponownie skierować uwagę umysłu na łaskawość i błogosławieństwo, jakim jest przebaczenie. Gdy bowiem będziesz przebaczał, nauczysz się, że już ci wybaczono. A gdy będziesz błogosławił świat, to rozpoznasz, że naprawdę jesteś błogosławiony. I nadejdzie taki dzień, w którym nie będziesz dłużej się lękał nieograniczonego błogosławieństwa twego Ojca, ponieważ rozpoznasz, że wszystko zostało stworzone dla ciebie z Miłości i nie musisz już nigdy ograniczać się w swojej świadomości, w jakimkolwiek świecie byś się nie bawił, czy nie tańczył. Włóż zatem na siebie mój płaszcz. Nałóż na głowę moją koronę Światła. Albowiem dane ci jest być ucieleśnieniem wszystkiego, czym jest Chrystus.
A ponieważ w prawdzie jedynie Chrystus jest stworzeniem Boga, to jedynie tym możesz być w Rzeczywistości. To zaś oznacza, że jeśli nawet jeden raz w ciągu dnia jakaś myśl w twoim umyśle pociągnie cię do postrzegania, że jesteś inny niż to, jakim zostałeś stworzony, to w tamtej chwili postanowiłeś się utożsamić z czystą i totalną niepoczytalnością. Mówiłem ci często, że masz wybór tylko między dwiema emocjami: Miłością i lękiem. Dwa inne słowa, jakie można by w zamian użyć, to poczytalność i niepoczytalność. Nie ma tu żadnego kompromisu. Jesteś albo jednym, albo drugim. Możesz sam siebie oszukiwać, mówiąc:
No cóż, ja naprawdę zmierzam w kierunku Miłości, ale najpierw muszę przejść pewne doświadczenia, po czym może do niej dotrę.
Jesteś albo w domu, albo z dala od domu. Jesteś albo jednym z Bogiem, albo śnisz sen o oddzieleniu. Tylko jedna z tych opcji prowadzi do rzeczywistości Pokoju i rozpoznania, że jesteś taki, jakim zostałeś stworzony – co wydaje się być niepoczytalne dla twojego odwróconego do góry nogami świata. I w tej chwili masz w sobie całą moc w Niebie i na Ziemi, aby wybrać pokój; aby szerzyć jedynie miłość; aby wybaczyć zamiast osądzić; aby być otwartym, a nie zamkniętym w sobie.
Droga jest więc łatwa i nie wymaga wysiłku. Wymaga jedynie, abyś z rozmysłem dokonał wyboru, by zrezygnować z wyobrażeń i idei, które kiedykolwiek miałeś na temat kogokolwiek lub czegokolwiek – włączając w to siebie – a które byłyby czymś innym niż drogocenność Rzeczywistości Chrystusa. I abyś następnie pozwolił Duchowi Świętemu zaaranżować takie okoliczności, które mogłyby ci pokazać, gdzie wcześniej zawiodłeś i wybrałeś niepoczytalność, po to abyś mógł to po prostu naprawić.
I właśnie dlatego gdy przechodzisz przez swoje liczne inkarnacje, ciągle wpadasz na te same osoby. Energie zaś, które każda dusza ci przedstawia, będą ci nadal przedstawiane aż do znudzenia do chwili, gdy obejmiesz daną energię i weźmiesz za nią odpowiedzialność w swoim wnętrzu. Potem zaś poprzez odzwierciedlenie lub też zwierciadło przebaczenia zaczniesz proces pozbywania się czy też rozpuszczania w sobie tejże energii. Albowiem one są jednym i tym samym. Tak naprawdę ty nigdy nie patrzyłeś na drugą osobę. Twoje oczy pokazują ci ciała, które wydają się znajdować w innym miejscu niż twoje ciało, ale to jest złudzeniem, ponieważ ty nie masz ciała. Istnieją ciała, ale ty nie masz ciała. Nie mieszkasz w ciele. Ono mieszka w świętym szerzeniu się Jednego Umysłu, który wcielił się na twojej Ziemi. Przebaczenie jest mostem do uzdrowienia.
Dwa tysiące lat temu – wedle tego, jak ty pojmujesz czas – przyszedłem z bardzo prostym przesłaniem. Było to przesłanie przebaczenia. Przybywałem również ponownie na wiele sposobów, oferując tę samą prostą technologię, ponieważ tylko ona działa. A jednak umysł chce, abyś wierzył, że musisz to nieustannie komplikować.
Z pewnością istnieje coś innego do zdobycia – jakaś wielka moc, jakieś wielkie mistyczne doświadczenie. Gdybym tylko mógł uporządkować moje sprawy zewnętrzne, wtedy będę pamiętał, żeby przebaczyć światu, bo będę czuł się komfortowo.
Możesz być pewny, że to, co chcesz widzieć odzwierciedlone w świecie na zewnątrz ciebie, pozostaje pod wpływem, czy też jest rozszerzeniem jakości świadomości, którą z chwili na chwilę dopuszczasz do swego umysłu. I jeśli wydajesz się doświadczać zmagania, to znaczy, że nadal pozostaje jakiś zakamarek, którego nie dotknęło twoje przebaczenie. Czy będziesz w stanie odnaleźć ów zakamarek? Wielu z was spróbuje to zrobić.
Lecz czy nie jest łatwiej po prostu rozpoznać, że Duch Święty już stworzył konkretne okoliczności, których potrzebujesz, aby się przebudzić? A zatem jeśli szukasz swojej ścieżki, to otwórz oczy. Zauważ miejsce, w którym fizycznie wydajesz się znajdować na tej Ziemi. Zauważ, z kim wydajesz się przebywać. Weź bardzo głęboki oddech i pamiętaj, że wszystko to jest doskonałe i że właśnie to jest twoją złotą bramą, twoim uchem igielnym. I jeśli dokonasz wyboru, aby po prostu być Obecnością Chrystusa i szerzyć łaskawe błogosławieństwo przebaczenia, to poczujesz, jak twoje zaniepokojenie zaczyna się rozpuszczać.
I gdy z rozmysłem postanowisz użyć mocy swego umysłu – która jest wszystkim, co masz – do szerzenia przebaczenia, a tym samym do rozpuszczania wzorców postrzegania w głębi twego umysłu, i gdy twój niepokój rozpuści się w głębi twojego istnienia, to zaczniesz widzieć otaczający cię świat inaczej. I twym życiem coraz bardziej zacznie kierować cudoumysłowość. I tak spotkasz właściwą osobę. Dostaniesz doskonałą pracę. I tak dalej i tak dalej. Deszcz zacznie padać, gdy będziesz chciał, aby padał, słońce zaświeci, gdy będziesz chciał, aby świeciło. I będziesz tym wszystkim zadziwiony.
Na końcu zaś, gdy umysł zostanie całkowicie oczyszczony – co oznacza po prostu, że naprawiono w nim konflikt między Miłością a lękiem, przebaczeniem a osądem – gdy umysł będzie całkowicie oczyszczony, to rozpoznasz, że jesteś na zawsze nieograniczony. Nawet jeśli będziesz wydawał się doświadczać ciała – niezależnie od tego, czy zmywasz naczynia, czy wynosisz śmieci, czy robisz cokolwiek innego – będziesz wiedział, że ty, jako wcielony Chrystus, z rozmysłem postanowiłeś pozwolić, aby to doświadczenie stało się dla twego istnienia kolejną okazją pobłogosławienia świata przebaczeniem, o które on woła. A jeśli będzie się wydawało, że ciało rozpuszcza się w świetle, a ty nie jesteś już dłużej widziany przez inne ciała w czasie i przestrzeni, to rozpoznasz, że to również jest doskonały wybór wolności.
Wyobraź sobie zatem… Wyobraź sobie, że w swym obecnym życiu chodzisz po świecie, który – jak się wydaje – zapomniał o Rzeczywistości Boga, i czujesz od koniuszków stóp po czubek głowy, że nie ma w tobie ani śladu zaciśnięcia czy lęku. Wyobraź sobie, że komórki ciała czują się przestronne niczym niebo. Wyobraź sobie, że Pokój, który wykracza poza wszelkie pojmowanie, przenika każdy organ twego ciała. Na twych ustach łagodny uśmiech, ledwo dostrzegalny dla innych. Odczucie łagodności w obszarze serca. Poczucie fizycznego odprężenia płynące od tego, co nazywasz splotem słonecznym aż do podstawy kręgosłupa. Wyciszony i klarowny umysł, któremu niczego nie brakuje, lecz który również niczego się nie trzyma. Wyobraź sobie, że nie jesteś do niczego zmuszany, a jednocześnie nie pojawia się w tobie najmniejszy osąd na temat czegokolwiek.
Wyobraź sobie, że idziesz przez życie, w którym nie ma niczego, co byłoby dla ciebie nie do przyjęcia, ponieważ jesteś zbyt zajęty błogosławieniem świata Chrystusowym Wybaczeniem i rozpoznawaniem, że sen jest snem i niczym innym, jak tylko snem. Sny zaś nie wywierają żadnego wpływu na tego, który śni, gdy ten, który śni, się budzi. Wyobraź sobie, że przeżywasz to życie w Doskonałym Pokoju.
Czy to jest trudna droga? Nie. Wymaga ona przede wszystkim twojej chęci, aby całkowicie zaakceptować siebie takim, jakim jesteś. Nawet takim, jakim sam siebie postrzegasz, choć możesz postrzegać w sposób niepoczytalny – a postrzegasz siebie w sposób niepoczytalny, jeśli myślisz, że jest w tobie jakikolwiek błąd – ale to jest w porządku; wpierw przyjmij sen i pokochaj siebie. Pokochaj siebie za to, że jesteś dokładnie tam, gdzie jesteś i taki, jaki jesteś. Istnieje bowiem bardzo proste prawo metafizyki, wedle twojej wiedzy na ten temat, a brzmi ono tak: dosłownie nigdy nie jest możliwe przekroczenie i uzdrowienie czegoś, czego się w pełni nie przyjęło. A przyjęcie czegoś oznacza umiłowanie tego ponad wszystko.
A zatem przez następne siedem dni zadawaj sobie to pytanie na zakończenie każdego dnia:
Ile razy w ciągu tych 24 godzin zatrzymałem wszystko, czym się zajmowałem i w pełni siebie kochałem?
„No cóż, pamiętałbym o tym więcej niż jeden raz, ale byłem strasznie zajęty.”
Nie. Byłeś pod wpływem urojeń. A to wielka różnica. Byłeś niepoczytalny, kiedykolwiek uciekałeś przed kochaniem własnej Jaźni. Oto więc pierwsze ćwiczenie, jakie zaofiarujemy wam tego wieczoru: przez następne siedem dni, tuż przed zaśnięciem, policz, ile razy tego dnia prawdziwie i w pełni siebie kochałeś.
Gdy więc teraz zatrzymamy się tutaj, to z naszego poziomu, z naszej perspektywy – a nie ma to nic wspólnego z ciałami, a więc, jak widzisz, nie możesz się ukryć, bo nie ma czegoś takiego jak prywatność – widzimy wiele umysłów kurczących się w poczuciu winy na myśl, że tak naprawdę tego dnia najczęściej czuli do siebie nienawiść. Znaleźli coś, za co siebie osądzili.
„Jestem za wysoki, jestem za niski, jestem za gruby, jestem za chudy. Nie mówię wystarczająco dobrze, nie mam wystarczająco dużo pieniędzy”, i tak dalej – lista ciągnie się bez końca. Czy znasz tę listę? Listę tę zrobił całkowicie niepoczytalny umysł, lecz w rzeczywistości lista ta nie istnieje.
Pamiętaj więc, by zwracać uwagę, czy zauważasz chwile, w których osądzasz siebie. To jest przeciwieństwem Miłości! Spójrz więc na to zaciśnięcie w umyśle, który mówi: „O mój Boże, nie pomyślałem tego dnia ani razu o kochaniu siebie!”. I właśnie wtedy pokochaj siebie, w tej samej chwili – TERAZ! A to będzie oznaczało, że kochałeś siebie. I wówczas możesz pójść spać w spokoju. Czy ma to dla was sens?
Mówiłem wielokrotnie, że droga jest łatwa i nie wymaga wysiłku, albowiem to, czego źródłem jest wysiłek, pochodzi z twego świata, a nie z Królestwa. Powiedziałem ci, że świat całkowicie się przeciwstawia Prawdzie Królestwa. Świat jest po prostu dokładnym przeciwieństwem wszystkiego, czym jest Królestwo. I jeśli zaciskasz komórki ciała oraz swój umysł – który napędza lęk i próba wymuszenia, by coś się zadziało, a to coś się nie dzieje – jest to wyraźnym sygnałem, że gdzieś w sobie zapomniałeś spocząć w łasce miłości do samego siebie. Miłość do samego siebie otwiera drzwi do przestronności, dzięki której możesz sobie przypomnieć, że jesteś jednym ze wszystkimi umysłami.
Nie ma żadnego braku. I ci, którzy są doskonali dla ciebie na twoim etapie podróży, zostaną do ciebie posłani, jeśli tylko powitasz ich zanim przybędą. To ciekawa myśl, prawda? Twój świat będzie cię nauczał: jakiż sens ma witanie kogoś zanim zadzwoni do twych drzwi? Czemu miałbyś nie powitać ich zanim w ogóle zobaczysz ich swymi fizycznymi oczami? Czy możesz sobie wyobrazić, co by się stało, gdybyś obudził się dziś rano i przez pięć minut przebaczał światu, błogosławił świat i kochał siebie samego, a następnie powitałbyś każdego, kto ma się pojawić w twoim doświadczeniu tego dnia jako anioła dającego ci okazję pobłogosławienia świata przebaczeniem? I tak oto twój pokój będzie szedł przed tobą. On wstąpi do pomieszczenia jeszcze zanim znajdzie się w nim twoje ciało. I zanim cokolwiek powiesz czy zrobisz, już stworzysz wystarczająco dużą przestrzeń, aby pomieściła wszystko, co pojawi się w twoim doświadczeniu. Obejmiesz zawczasu to, co musi być objęte, i w ten sposób otworzy się przed tobą ścieżka transcendencji.
Czy to wszystko robi się zbyt skomplikowane?
Pamiętaj o jednym: gdy umysł wydaje się zdezorientowany z powodu tego, co jest mówione, tak naprawdę dzieją się dwie rzeczy: po pierwsze, próbujemy zatrzymać umysł. Tylko wówczas, gdy umysł się zatrzymuje, może pojawić się w nim przestrzeń. Jeśli czujesz się zablokowany, próbując pojąć to, co jest mówione, pamiętaj, że to poczucie bycia zablokowanym to nic więcej jak stary, obłąkany wzorzec. To on jest przyczyną. Jeśli zauważysz, że jesteś zablokowany i nie możesz poskładać fragmentów w całość, po prostu zatrzymaj się i przestań się o to starać. Albowiem Dusza słyszy Prawdę. I gdy przybywamy w ten sposób lub na wiele innych sposobów, po to by z tobą rozmawiać, nie przybywamy, aby mówić do twego ziemskiego umysłu; nie przybywamy, aby mówić do ciała i do twego pola emocjonalnego. Przybywamy, by mówić wprost do rdzenia twej Duszy, która już zna prawdę, jest Prawdą i w swej istocie jest źródłem, z którego płyną te słowa.
Za twoim pozwoleniem, powiem teraz żartobliwie, że gdy patrzę na twój świat, to nigdy nie jestem całkiem pewien, czy on jest, czy go nie ma!
Ile razy w ciągu dnia nie możesz się zdecydować? Czy znasz ów wzorzec śmiania się ze słabości innych, lecz traktowania swoich własnych bardzo poważnie?
Widzisz, dzieło, którego się podejmuję wraz z tym moim umiłowanym bratem, polega jedynie na tym: Ja przebywam w miejscu i w wymiarze, gdzie nie ma nic ukrytego, gdzie wszystkie umysły przebywają tam, gdzie ja jestem. I gdy ktokolwiek zadaje pytanie lub nawet pomyśli jakąś myśl, której nie wypowie językiem ciała, ja jestem dosłownie jak ten gość na torze wyścigów konnych… Wyobraź sobie mnie z małym zielonym daszkiem na głowie i gdy ktoś przychodzi i mówi: „No cóż, zastanawiam się, czy postawić na tego konia, czy na tego, czy to jest prawdą, czy tamto?” – wtedy ja mówię: „Chwileczkę” i zamykam okienko kasy, wybiegam tylnymi drzwiami, pędzę i skradam się za ciebie, badam twe serce od tyłu, widzę, co jest w nim napisane i wówczas mówię: „Ach tak, dobrze”. Następnie biegnę z powrotem, otwieram okienko i daję ci odpowiedź!
Z wieloma z was to dość łatwy proces, ponieważ – no wiesz – ja przechowuję dane w archiwum, a wielu z was pyta o te same rzeczy wciąż na nowo i na nowo.
Zapewniam cię – i przyjmij to do siebie – że gdy powiedziałem kiedyś: „Sam z siebie nie czynię niczego”, miałem to na myśli. Mój Ojciec dokonuje tych dzieł przeze mnie. Wymaga to chęci nauczenia się, jak wraz z każdym oddechem być opróżnionym z własnego „ja”. A więc do tych, którzy będą mnie postrzegać jako kogoś wypełnionego całą tą wielką kosmiczną mądrością: proszę, spójrzcie na mnie inaczej. Ja jestem pusty, jest we mnie przestrzeń; spoczywam w cichej adoracji i oddaniu temu wszystkiemu, czym jest mój Ojciec, doświadczając jedynie cudów oraz tego, co promienieje i szerzy Miłość Boga na całe Stworzenie. A jeśli w swym umyśle ty tego nie widzisz, oznacza to tylko, że nie wyraziłeś jeszcze chęci, aby wyćwiczyć swój umysł w nauczaniu jedynie Miłości, w porzucaniu wszystkich swoich idei z chwili na chwilę, z oddechu w oddech.
Ja nie jestem nikim wyjątkowym. Jestem po prostu równy tobie jako twój brat i przyjaciel – stworzony w tym samym momencie, co ty, z tymi samymi cechami, z tym samym potencjałem, z tą samą rzeczywistością. Oto, co mnie zadziwia, podobnie jak i ciebie będzie zadziwiać, gdy naprawdę się nad tym zastanowisz: zadziwia mnie, że w trakcie całego mojego istnienia, które – tak jak i twoje – było jeszcze zanim nastał czas, nigdy nie mogłem określić chwili mego stworzenia. Pomyśl o tym. Czy potrafisz przywołać ową chwilę, w której się zacząłeś? Nie. I nigdy nie będziesz w stanie tego uczynić. A to oznacza, że rzeczywiście istnieje niezgłębiona tajemnica, którą nazwałem „Abba”. Trwa ona we mnie w miejscu, które jest tak głębokie, że wymyka się możliwości poznania, bez względu na to, jak bardzo oświecony staje się umysł. Gdy już to wiesz, możesz jedynie pozostawać w pokorze, oddaniu, wdzięczności i miłości. Możesz doświadczać jedynie spełnienia jedynego istotnego związku, jaki kiedykolwiek będziesz miał: związku ze swoim Stwórcą. Albowiem wszystkie twoje inne związki są zaledwie odzwierciedleniem ciebie samego przebywającego z jakimś aspektem ciebie samego. Świętość zaś, jaką będą odzwierciedlać te związki, może wypływać jedynie z twojego oddania i czystości twojego związku ze Stwórcą. Czy ma to dla ciebie sens?
Stworzenie jest wspaniałe. Jakże mógłbyś je kiedykolwiek zrozumieć? Nie możesz. Możesz jedynie na nie przyzwolić poprzez życie bez lęku. Albowiem lęk jest zaciśnięciem, czyli przeciwieństwem Miłości. Gdy znasz lęk, jesteś w świecie, a nie w Królestwie.
A zatem, umiłowani przyjaciele, objawiłem wam coś, co dotyczy istoty mojego istnienia. Nie jestem wielkim mistrzem, jak wielu chciałoby mnie postrzegać, dokonując na mnie projekcji wszelakich umiejętności, zdolności i mocy, ponieważ obawiają się przyjęcia tych rzeczy dla samych siebie. Projekcja zaś, czyli to, czego chciałeś się pozbyć i co chciałeś usunąć ze swej duszy, wytwarza to, co postrzegasz. A zatem gdyby tylko ci, którzy chodzą do świątyni, aby oddawać mi cześć jako zbawicielowi świata, zatrzymali się i zrozumieli, że projekcja wytwarza postrzeganie, zobaczyliby, że dosłownie stwarzają zbawiciela. Wierzą, że on istnieje, ponieważ sami zaprzeczyli temu, kim są.
Właśnie dlatego często pytałem się tych, którzy decydowali się budować jakiś ołtarz czy tworzyć dom modlitwy, jakkolwiek to nazywacie: dlaczego macie tu te wszystkie obrazy świętych i mistrzów z całego świata? A gdzie się podziało twoje zdjęcie? Spróbuj przez jedną godzinę zrobić, co następuje: weź zdjęcie samego siebie i złóż mu hołd, potraktuj je w taki sposób, w jaki potraktowałbyś zdjęcie swojego ulubionego mistrza. Połóż je na swoim ołtarzyku, zapal świeczki i kadzidła, skrop zdjęcie wodą święconą, zrób cokolwiek chcesz zrobić zgodnie ze swoimi rytuałami, a później nie rób niczego, tylko kontempluj obraz samego siebie. I zadaj sobie to jedno pytanie: „Skąd pochodzi ta istota?”. Czy widzisz, jak stoi to w sprzeczności ze wszystkim, czego naucza cię świat?
Nie mówię tu o niebezpieczeństwie – a istnieje takie niebezpieczeństwo – wskoczenia w egotyczne postrzeganie siebie jako kogoś szczególnego i wspaniałego, niczym króla, i widzenia wszystkich innych jako jakichś parobków. Nie mówimy o tym, lecz o przejściu przez pokusę pozwolenia ego, aby pojęło ideę, że jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg. Dopóki bowiem przebywasz w czasie i przestrzeni, czujność i dyscyplina są absolutnie wymagane. I im bardziej będziesz się budził, tym bardziej będziesz ich potrzebował.
W moich czasach mówiliśmy często o pokusie Szatana. Znana wielu z was historia moich czterdziestu dni i nocy na pustyni, podczas których sam Szatan przyszedł, by mnie kusić, jest oczywiście symbolem, który pokazuje, że gdy więcej Mocy i Światła jaśnieje poprzez ciebie, to ego – egotyczna energia przenikająca twoje wytwory w tym wymiarze, a w mniejszym stopniu inne wymiary czy światy – zawsze będzie próbowało zadomowić się w twoim umyśle… Zawsze. A zatem im bardziej lśni twoje Światło, tym bardziej te tak zwane drobiny ciemności chcą się wedrzeć i pozatykać twoje kanały. Nigdy więc się nie rozleniwiaj. Nigdy nie bądź usatysfakcjonowany. Nie przestawaj pragnąć coraz więcej i więcej tego, co Boskie, samolubnie się tego domagaj i ucz się, jak być czujny na to, jakie myśli dopuszczasz do swego umysłu. I bądź bardzo ostrożny. Bo gdy się budzisz i nagle masz jakąś nikczemną i złą myśl, to pojawia się pokusa, by myśleć:
O mój Boże, zawaliłem sprawę.
To jest osąd, a osąd jest przeciwieństwem Miłości. Tylko Miłość może uzdrawiać. Po prostu zauważ tę myśl i powiedz sobie:
Ach tak, kiedyś tak myślałem.
I poczuj miłość do siebie. Tylko Miłość uzdrawia umysł. Żadna inna technologia nie będzie działać.
Przebaczenie, miłość do siebie, rozpoznanie, że nikt nie pojawia się w twoim polu przez przypadek i że w rzeczywistości każdy jest aspektem twojego własnego istnienia, przynosząc ci dary złota, kadzidła i mirry, sprawdzając, czy przyjmiesz te skarby i w ten sposób rozpoznasz, że każdego dnia dokonują się w tobie Narodziny Chrystusa. Sposobem, w jaki pokwitowujesz przyjęcie tych darów – a przychodzą one, zaprawdę, w całkiem ciekawych paczkach! – sposobem, w jaki to rozpoznajesz czy też zauważasz, jest twoja chęć, by powrócić do swojej rzeczywistości, swego celu i funkcji, i by błogosławić daną istotę – tego, który przynosi dar – Chrystusowym Wybaczeniem.
A przebaczenie to nie pochodzi z umysłu, który myśli, że przewyższa kogoś innego. Rozpoznaje ono, że nie tylko mają oni wspólną, ale wręcz tę samą tożsamość. Widzisz różnicę? To bardzo ważne.
No cóż, przebaczam ci, ty biedny prostaku.
Nie.
Przebaczam ci i błogosławię cię, ponieważ jesteś tym samym, co ja, i w Rzeczywistości jest tylko jeden z nas; razem zaś mamy moc, by poprzez naszą świętość sprowadzić Niebo na Ziemię. I robimy to teraz!
Ktoś musi to dać innemu aspektowi siebie samego. Czemu nie ty? Na co czekasz?
Gdyby tylko moja mama mi przebaczyła, gdyby tylko mój ojciec mi wybaczył, i – och mój Boże – co z moją pierwszą żoną, a potem czwartym mężem?! Gdybym tylko mógł uregulować z nimi sprawy, wtedy mógłbym już zająć się byciem Chrystusem.
A zatem… Wydaje się, że przerwa, którą właśnie stworzyliśmy, zaistniała w samym środku myśli czy też czynności, która cię miała dokądś zaprowadzić. Oto więc twoje drugie ćwiczenie: Trwaj w pokoju i stań się swoim własnym kanałem, który kieruje tobą, gdy podążasz do celu czy też za myślą daną ci tuż przed ową przerwą. Czy to ma dla was jakiś sens? Jeśli będąc w stanie odprężenia, oddasz się temu ćwiczeniu – nie raz, lecz często – to odkryjesz, że ten proces prowadzi cię na coraz głębsze poziomy. Ci z was, którzy autentycznie zaangażują się w ten proces, doświadczą serii tak zwanych wglądów czy też objawień. To zaś wspomoże oczyszczenie głębszych energii w twoim umyśle. Czy byłbyś więc chętny, aby to zrobić?
Zobaczymy. I pamiętaj, że nie ma czegoś takiego, jak prywatność!
A więc stosowne będzie, jeśli poświęcimy krótką chwilę na pytania, zadawane przez tych, którzy wydają się tu siedzieć w swoich ciałach.
A zatem na zakończenie tego, czym się podzieliliśmy z wami podczas tej godziny, pamiętaj o tych oto ideach: przebaczenie, miłość do siebie, akceptacja doskonałości każdej chwili, w której odkrywasz siebie. A ponieważ poprosiłeś o uzdrowienie i przebudzenie, Duch Święty już idzie przed tobą, prostując twą ścieżkę. Pamiętaj, że gdybyś wiedział, jak wyprostować swoją ścieżkę, to zrobiłbyś to sam już dawno temu! A zatem uznaj, że to, co się dzieje, jest częścią ścieżki wyznaczonej dla ciebie przez Inteligencję czy też Mądrość, która wie dużo lepiej niż twój myślący umysł, jak odnaleźć drogę do Domu. I im bardziej będziesz się poddawał doskonałości każdej chwili, tym bardziej będziesz odkrywał, że ucho igielne jest zawsze przed tobą i że tak naprawdę jest ono królewską drogą prowadzącą cię do pokoju.
Wprowadź, co chcesz wyszukać i naciśnij Enter.
Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.