Witamy w Droga Mistrzostwa Szukaj w……
Wprowadź, co chcesz wyszukać i naciśnij Enter.
Służba
Dziwnym wydaje się to słowo,
jednak w nim skrywa się znaczenie
poświęcenia,
Miłości,
prawdziwego Istnienia.
Cóż więc
możemy powiedzieć o poświęceniu?
Płaszcz ignorancji
został odrzucony,
ciemność samotnej myśli
rozpuściła się w prostym blasku
Światła o wiele jaśniejszego
niż dziesięć tysięcy słońc,
a dusza tego,
który przejrzał na wskroś próżność
bezużytecznego błąkania się,
znów powróciła
do miejsca, z którego
nigdy się nie oddaliła.
Święty
znów stał się pierwszy
i widzi, że nigdzie
nie można znaleźć drugiego.
JAM JEST pierworodny mego Ojca,
stojąc przed wszystkimi rzeczami.
Nie ruszając się,
podróżuję w dalekie strony.
Obejmując wszystko, dotykam siebie.
Stworzenie wyłania się ze mnie.
JAM JEST pierwszy i ostatni,
alfa i omega.
Bezgranicznie spełniony,
niczego mi nie trzeba.
Posiadając całość Stworzenia,
nie pragnę niczego.
JAM JEST
tym, co było.
JAM JEST ,
tym, co jest.
JAM JEST
tym, co będzie.
Patrzę w dal
i nie widzę swego prapoczątku.
Rozglądam się wokół
i nie widzę swego końca.
JAM JEST kręgiem niebiańskiego Światła,
wszystko obejmuję,
wszystko wiem,
wszystko dopuszczam.
Moja wspaniałość
wypełnia ogrom przestrzeni,
a zawiera się
pomiędzy dwiema myślami.
Z mego świętego oddechu
rodzi się wiatr
i niesie mą chwałę
do wszystkich odległych miejsc.
JAM JEST mocą,
która śni wszystkie sny.
JAM JEST celem
wszystkich podjętych działań.
JAM JEST Drogą,
Prawdą i Życiem,
i całe Stworzenie
wraca do Ojca przeze mnie.
JAM JEST modleniem się,
modlitwą
i odpowiedzią na modlitwę.
JAM JEST snem,
tą, która śni
i jej przebudzeniem.
JAM JEST grzechem,
grzesznikiem,
i zbawieniem.
JAM JEST olbrzymim oceanem,
który rodzi kroplę dżdżu.
JAM JEST łzą
na policzku noworodka,
który przenosi mnie w formę i czas.
JAM JEST słowami
przed twymi oczami,
pisarzem
i tym, kto teraz czyta.
JAM JEST tym śniącym,
wystarczająco śmiałym, by wyobrazić sobie
złudzenie oddzielenia,
i tym, który jest godny
uwolnienia się od powabu snu.
JAM JEST,
po prostu, który
JEST.
Oto właśnie,
co przebudzony Syn ogłasza,
bez śladu myśli,
która zaciemniałaby blask i czystość
jego istnienia.
Szuka siebie,
a widzi tylko
Ojca.
Wyciąga do siebie ręce,
a obejmuje tylko
całość Stworzenia.
Kielich,
kiedyś wypełniony chwilową myślą
wyimaginowanego napoju,
znów
staje się pustką
przepełnioną wodą żywą.
Święty kielich
wzniosła do ust.
Pije wiecznie
i jest nasycona.
W tym oto
skrywa się znaczenie poświęcenia:
Nigdy nie istniało
to, co musi być na zawsze nierzeczywiste,
a czego nie ma,
tego nie można ani stracić,
ani poświęcić.
Czegóż więc
miałbyś się tak
kurczowo trzymać?
Służbą
jest to, co pojawia się,
gdy nieodwołalnie pozwala się na przyjście
śmierci tego,
co nigdy nie mogło istnieć.
Jest to doskonałe dziedzictwo
szerzone od Ojca
do Syna
i w istocie swej jest ono tym samym,
co Tajemnica,
którą jest nasz Ojciec Niebieski.
Służba
wymaga tylko
spełnienia ofiary
– owej ofiary,
która już od początku
dopełniła się
jako Łaska Boga.
Nasz wybór, by pamiętać,
kim jesteśmy,
jest spełnieniem
tej ofiary
już dokonanej w Niebie.
Ofiara,
gdy już spełniona,
staje się przyczynkiem zrodzenia Miłości,
zarówno bezwarunkowej,
jak i niepojętej.
Miłości, którą można
prawdziwie rozpoznać tylko wtedy,
gdy umysł ostatecznie
i nieodwołalnie
dokonuje wyboru, by się przebudzić
z pozbawionego sensu snu
tego, który śni.
Miłością nie jest to, co skażone jest
poprzez ukierunkowanie
ku obiektom tego świata
ani to, co odczuwane jest tylko wtedy, gdy umysł
chwilowo postrzega satysfakcję
zrodzoną z tymczasowego uporządkowania
obiektów i wydarzeń, jakie obejmuje,
albowiem żadna taka miłość
nie jest prawdziwie bezwarunkowa.
Dlatego też
tak postrzegana miłość,
nie jest w ogóle Miłością.
Ale to, co się pojawia,
jest tą samą Miłością,
która jest już z nami
od chwili wcześniejszej nim nastał czas,
Miłość, z której
zrodzony jest Syn Boga,
Miłość, która już
osiągnęła Pojednanie,
jakiego wymagała krótka –
i pozbawiona znaczenia –
myśl o oddzieleniu.
To właśnie ta Miłość
jest
obecnością samego Boga,
który jest samą Miłością
i tylko Miłością.
Miłość nie szuka swego,
lecz znajduje swe spełnienie
w swym wiecznym
i nieograniczonym szerzeniu się.
Jest to Miłość
wcielana w życie przez Syna,
nieustannie odzwierciedlająca
Miłość, w której Ojciec
zrodził Syna.
Jest to Miłość,
która daje, gdy jest proszona
i nie zatrzymuje nic dla siebie.
Jest to Miłość,
która obejmuje wszystko,
albowiem nie widzi żadnego oddzielenia
w całości Stworzenia.
Jest to Miłość,
która swą łagodnością i pewnością
dotyka wszystkich, którzy Ją widzą,
a Jej smak jest słodszy nad miód
i gasi pragnienie duszy.
A wszystko to
bez wysiłku,
albowiem jest to Miłość,
która szerzy się od
i do
prawdziwego Istnienia.
Ponieważ nie widzi niczego poza substancją
tego, co jest jedyną Rzeczywistością,
we wszystkim, na czym spoczną Jej oczy,
odcina mieczem mądrości
mocny uścisk złudzeń
w sercu
tego, kto widzi
osobę powstałego Chrystusa.
Nie jest to Miłość,
którą należy stworzyć,
ale Miłość, na którą ostatecznie
przyzwalamy,
aby powstała bez oporu
z gleby doskonałego poddania się.
Śniący
zniknął i ponownie narodzony
orzeka:
Teraz zaś
już nie ja żyję,
lecz żyje
we mnie Chrystus.
I Słowo staje się ciałem
i mieszka między nami.
W tym świecie,
ale nie z tego świata,
albowiem świat został przezwyciężony
nie wskutek wysiłku,
lecz przez Łaskę…
prostą korektę
jednego błędnego postrzegania.
Kto więc
jest sługą?
Do czego można przyrównać sługę?
Sługa jest wolny.
Już dłużej niespętany
małymi lękami,
postrzeganymi kiedyś jako niezmierzone mury
sięgające wysoko, by blokować
Światło Syna;
sługa nie kocha rzeczy tego świata,
albowiem nie mają one żadnej wartości.
Sługa jest pokorny.
Już dłużej niespętany
fałszywą arogancją,
która kiedyś została wytworzona,
by chronić go przed jego samotnością,
sługa nie trzyma się kurczowo fałszywej wiedzy,
albowiem wie, że nie wie
ani nie ma potrzeby, by wiedzieć.
Ufając wszystkiemu
pozwalając na wszystko,
przekracza wszystko,
ponieważ wpierw kocha i obejmuje
wszystko.
A gdy wszystko przemija,
nie zostawia to na nim żadnego śladu.
Sługa jest kompetentny.
Bez niepokoju
o rzeczy dnia jutrzejszego
wciela w życie
niepojętą Miłość
Ojca w tym właśnie momencie.
Niewinny jak dziecko,
nie zastanawia się nad ograniczeniami,
albowiem widzi z pewnością, że:
Będziecie także dokonywać tych dzieł,
których Ja dokonuję,
owszem, i większe od tych
czynić będziecie.
Wie po prostu,
że sam z siebie nie czyni niczego,
lecz Ojciec czyni wszystko
przez niego.
Skąd mógłby się wziąć brak kompetencji?
Opróżniony z siebie samego,
sługa bez wysiłku
zakłada płaszcz
dany mu przez Ojca,
niezależnie czy jest to płaszcz z tego świata,
czy innego.
Porusza się swobodnie
między Niebem a Ziemią,
radując się zawsze
jako ucieleśnienie
nieustannej modlitwy:
„Święty Ojcze, oto jest Światło!”
Sługę
można przyrównać do tego,
kto podróżował do dalekich krajów,
albowiem jego pan nakazał mu:
Idź i dziel się ze wszystkimi,
którzy mają uszy, żeby słuchać,
a oczy, aby widzieć.
Dawaj im z mej obfitości,
i dawaj im szczodrze.
Tak więc,
gdy sługa to usłyszał,
wyruszył natychmiast
i od rana do wieczora
można było go zastać,
czyniącego to, o co prosił go pan.
I tak się stało,
że wielu, którzy otrzymali,
śmiali się ukradkiem
z głupoty sługi.
Wielu uważało go za szaleńca,
a jeszcze wielu innych
albo zagubiło, albo odrzuciło
to, czym się z nimi dzielił.
Tylko paru,
usłyszawszy,
przyjęło to, co im było dane,
i poszli, i czynili podobnie,
albowiem słuchając,
stali się jak ten sługa,
a to, co rozdali,
zostało im zwrócone po dziesięciokroć.
Z taką radością sługa
wykonywał swoje zadanie,
że nie słyszał
małostkowych osądów.
Czy twoim wyborem będzie mieć uszy do słuchania?
Sługa
jest tym, kto
przekroczył historię.
Całkiem dosłownie,
spogląda on na swą przeszłość
i zaprawdę widzi,
że przeminęła,
rozpłynęła się jak mgła
ustępująca wschodzącemu słońcu
w głębokich i leśnych dolinach.
Nie pozostaje ani jeden ciemny zakamarek
w dolinach umysłu
przyciętego i ukształtowanego przez siły
ograniczającej myśli.
Rzeki jaśniejącego Światła
płyną teraz niczym niezakłócone,
emanując z oceanu Bożej Miłości,
spływając wodospadami wizji,
która obejmuje całość Stworzenia.
Choć ukryty w prostocie,
sługa widzi
jak każdy jego miłujący gest
dotyka najdalszej z gwiazd
i ma swój udział w cudzie
Pojednania.
Sługa
zawsze rozpoznaje swego.
W tym ujawnia się
prawdziwe ciało Chrystusa,
mistyczny Kościół,
który dalece przekracza
najwznioślejsze teologie.
W tym ujawnia się
prawdziwa istota braterstwa.
Sługa
odszukuje swego
i świętuje z nim
bezustannie,
albowiem przebudzone umysły
są na wieczność połączone w jedno.
Sługa jest łagodny.
Ponieważ nie trzyma się kurczowo
tego, co nie jest mu dane do zrobienia,
nie pojawia się w nim
ani gniew,
ani niecierpliwość.
Sługa ufa.
Obejmując wszystko,
oddawszy świat Ojcu,
zadowala się tą chwilą.
Całość jest obecna w części,
a część obejmuje całość.
Nie zapominając o Niebie,
sługa błogosławi Ziemię
i nawet jego uśmiech oświeca świat.
Nie mając nic do zrobienia,
nic nie czyni.
Mając wszystko do zrobienia,
z powodzeniem wszystko osiąga –
jednak nie widzi ani krzty różnicy
między jednym a drugim.
Sługa trwa w pokoju.
Nawet więcej:
on jest pokojem.
Otrzymując zwątpienie,
zwraca Miłość.
Otrzymując osąd,
zwraca Miłość.
Otrzymując projekcje lęku,
zwraca Miłość.
Otrzymując miłość
jeszcze nie całkiem oczyszczoną,
zwraca Miłość.
Otrzymując Miłość
daną w czystości,
pozwala sobie Ją przyjąć.
Trwając w nieprzerwanym związku
z Bogiem,
otrzymuje Miłość
bezustannie.
Choć świat daje
i zabiera,
jego kielich jest zawsze pełen;
pije dowoli z każdym oddechem.
Nasycony,
śmieje się ze złudzeń tego świata,
a jego śmiech uzdrawia świat.
Sługa
jest zwyczajnie niezrozumiały
dla percepcji świata.
Albowiem tam, gdzie świat postrzega brak,
sługa zna nieograniczoną obfitość.
Tam, gdzie świat postrzega zmaganie się,
sługa zna doskonałą harmonię.
Tam, gdzie świat postrzega
presję czasu,
sługa zna łaskę wieczności.
Pogodzenie jednego z drugim
nie jest możliwe,
albowiem rzeczy Nieba i Ziemi
przeminą,
ale to, co od Boga pochodzi, nie przeminie.
I pierwsi,
uczynieni takimi przez świat,
będą ostatnimi.
Ostatni,
będąc stworzeniem Boga,
znów zostaną uczynieni pierwszymi
w umyśle przebudzonego,
radosnego
sługi Boga,
który jest jedynie Miłością.
Jak było na początku,
tak jest teraz,
zawsze i na wieki wieków.
Do czego więc
można przyrównać
cechy
prawdziwej służby?
Obserwuj wody,
które płyną z najwyższych gór,
wijąc się zakolami, tworząc kaskady, zakręcając, burząc się,
i nieuchronnie kończąc spoczynkiem w morzu.
Ich celu
ani nie oczekuje się z nadzieją,
ani się go nie wyobraża.
Cel jest znany,
spoczywając zawsze w pewności.
I kiedy podróż się zaczęła,
jej kres jest pewny.
Rzeka zaczyna się
od jednej kropli deszczu
spadającej z niebios,
darmo danej.
Kształtuje się w miejscach niewidzianych
i przybiera formę stałego nurtu,
którego bieg nie jest przerywany.
Pozornie kształtowana ziemią, której dotyka,
sama staje się siłą kształtującą wodospady
i kaniony;
i jakaż rzeka żywej wody,
nie mówi o pięknie temu,
kto na nią patrzy?
Rzeka karmi
wszystko, czego dotyka,
samym pokarmem Życia.
Nie widzi żadnych przeszkód w swej podróży,
ale –
obejmując je –
pokonuje je.
Nawet odgłos jej płynących wód
przynosi ukojenie tym, którzy słuchają.
Nie użala się,
kiedy inni z niej czerpią,
pozornie bez wdzięczności,
albowiem wie, że jej Źródło jest niewyczerpane.
Sekretem jej spokoju
i jej pewnej mocy jest to:
Już trwa w jedności z morzem,
powstawszy z niego
i zawsze do niego wracając.
Nie powstała w jej istnieniu
żadna zasłona złudzeń,
by stworzyć poczucie oddzielenia.
Dlatego też
jej podróż zaczyna się w jej pewnym końcu.
Niech twa służba będzie ofiarowana
na podobieństwo rzeki życia,
która płynie z najwyższych gór
do morza.
Nie myśl, że musisz znać
naturę tej podróży
ani że musisz osądzać,
czy jej zwroty i zakręty
są akceptowalne.
Albowiem dany jest tobie
dar jednego nauczyciela,
który prowadząc cię, nigdy nie błądzi.
Jego Głos jest pewny,
jego obecność wieczna.
Czyż nie powiedziałem wam:
„Poślę wam Pocieszyciela?”.
Jednak
ten, którego posyłam,
został mi dany przez naszego Ojca.
Ponieważ ja Go przyjąłem,
w tej samej mierze jest wam dany.
Jak odwieczna melodia,
jak łagodna pieśń Głos Jego rozbrzmiewa
natychmiast znajomą nutą;
cisza jest progiem,
który prowadzi serce
do wewnętrznej komnaty Świętego.
Aby dawać prawdziwie,
trzeba dawać wszystko, co się ma.
Albowiem dawać,
wstrzymując choć jedną część,
to wierzyć, że nie ma się wszystkiego.
A tej, która wierzy, że nie ma,
wiele będzie zabrane,
a tej, która wie, że ma wszystko,
jeszcze więcej będzie dodane,
i jej dawanie będzie bez granic
i końca.
Ta, kto wszystko daje, wszystko otrzymuje.
Prawdziwy sługa daje nawet to:
wszelkie ślady przywiązania
do owocu jego darów.
Albowiem już ujrzano, że jego dawanie
od Ojca pochodzi,
tak więc owoce są dane słudze.
A sługa oświadcza:
„Dlaczego nazywacie mnie dobrym?
Jest tylko jeden, który jest dobry:
Bóg, który jest jedynie Miłością.
I jeśli chcesz naprawdę otrzymać
to, co ja ci daję,
idź i czyń podobnie”.
Posłuchaj jeszcze raz:
Ten, kto wszystko daje, wszystko otrzymuje.
Sługa
daje tak, jak jemu zostało dane,
ale nie rozpamiętuje tego.
Nie dba o pochwały tego świata,
nie zbiera medali,
nie przechowuje trofeów.
Jednak twarz Chrystusa
widziana w każdym, komu służy,
jest wyryta w jego świadomości na zawsze;
pamięta wszystkich
i składa dzięki Ojcu,
albowiem sługa żyje
najprostszą z prawd:
Moi bracia i siostry są mym zbawieniem.
Sługa wie, że niczego nie naprawia.
Nie widząc przerażającego świata,
nie zbawia go od „złego”.
Nie spoglądając na chorobę,
nie nazywa siebie uzdrowicielem.
Oto tutaj
naucz się sekretu cudu:
Sługa nie czyni niczego,
poza szerzeniem Miłości
ku Chrystusowi, który mieszka w drugim,
ponieważ nauczył się patrzeć
na wskroś pozorów,
które są światem;
a ten, kto jest chory,
rozpoznaje, że sługa
rozpoznał go
takim, jaki jest, i orzeka:
„Widziany jestem taki, jaki JESTEM
i uwalniam się teraz od swych złudzeń”.
Miłość uzdrawia,
jedynie Miłość.
Ci, którzy nie są przyzwyczajeni do cudów,
biegną za sługą i pytają:
„Jak ty robisz to wszystko?”.
Na co sługa odpowiada:
„Miłość to uczyniła.
Ja sam z siebie
tylko poprosiłem mego Ojca,
by naprawił moje postrzeganie was”.
Miłość popłynie przez każdy umysł,
który prosi o naprawę
i pozwala na naprawę
swego postrzegania.
Jak więc
służy sługa?
Będąc jedynie obecnością Miłości.
Szerzenie Miłości
nieskalanej myślą wykonawcy
jest cechą prawdziwej służby
i odzwierciedla w tym świecie
Miłość, która rodzi na wieczność
święte i jednorodzone dziecko Boga.
Wprowadź, co chcesz wyszukać i naciśnij Enter.
Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.